2 lata temu 07:33 Sexu ciocia, kuzynka. 5 lat 11:57 Analdin ciocia, ręczna robota. 7 lat 06:04 RunPorn ciocia. 2 lata temu 15:04 MyLust ciocia. 3 lata temu 04:13 ItsPorn ciocia. 4 dni temu 20:14 MatureTubeHere przyłapani, dojrzałe, stare i młode (18+), wytrysk, macocha. 4 miesiące temu 11:27 JizzBunker ciocia.
Similar searches nauczycielka z uczniem seksowna mamuśka po 30 z kolegą syna polskie nastolatki dziadek z nastolatka pijana mama dojrzale mama i chłopiec teściowa mloda kolezanka mamy padres espanoles gorąca mama polskie filmy porno podrywaczki sex z teściową dołącza do szwagierki w
Ostatnio podoba mi się bardzo koleżanka z klasy, chodzę do 1 liceum, w klasie jest około 30 osób, z czego tylko 3 chłopaków a reszta to dziewczyny. Jest piękna i ona dobrze o tym wie, bo jednak większość chłopaków (nie tylko z tej klasy) tak myśli, dużo o niej powiedzieć na razie nie mogę, bo wiadomo dopiero półtora tygodnia
„Co za wredny babsztyl! Najbardziej jednak jestem przerażona naiwnością mojej szefowej. Przecież znam ją od lat, wiem, że to silna i mądra kobieta. Zawsze umiała podejmować właściwe decyzje i nigdy nie pozwalała, żeby ktokolwiek nawet sugerował jej, jak powinna postąpić. A teraz daje się tak manipulować”.
Events. - Grid View. The event calendar shows upcoming club events. Select a view then use the navigation buttons to move between dates. Click on the event to view more information, including the event description, times, location, fees and any rules regarding attendance; you can also register for events from this screen.
Najnowsze wiadomości i newsy, showbiznes, moda, uroda, macierzyństwo - Magazyn dla kobiet Kolezanka.com
PWmvoD. nigdy w życiu nie napisałam ani jednego komentarza,prosze o nie miałam takiej potrzeby wywnetrzniania sie ani dzielenia wszystkim pisanie tego typu słów nie było moim zdaniem warte swieczki. mam nadzieje ze osobie pytającej- zaczynającej wątek - da powód do zmiany patrzenia na powierzchowne myslenie większej masy sołecznościowej, twierdzącej ze nic sie złego nie dzieje. może ktoś zarzuci mi zbytnią owszem bardziej byłam rozmodlona. lata mijały a ja stałam się zwykłą kobietą z dziećmi mężem ze swymi '' NORMALNYMI GRZECHAMI' i pokusami,mimo wszystko'praktykująca katoliczka ..niby nie różniłam sie niczym od przecietnej dziewczyny , oglądam rozne filmy i horrory też. mam świadomość że jest dobro i zło. może troszke większą świadomość od innych. i może częściej sie zastanawiam nad życiem wiecznym szukając czytając rozwijając sie duchowo. nigdy nie wróżyłam nikomu ani sobie, nie wywoływałam duchów,chociaż opowiem swoją historie.. jeden raz odwiedził mnie mój ojciec prawdopodobnie. po swoim pogrzebie. wie wychowywał mnie nie znałam go prawie , wszelkie o nim informacje były negatywne. postanowiłam sie nawet za niego nie modlic. jakby nie istniał pewnego wieczoru dzwiek dzwonienia łyżeczką w środku szklanki po herbacie którą wcześniej wypiłam. krzyknełam ;nie wkurzaj mnie Marcin-mysląc ze to kolega zza sciany, ktory lubił czasek robic mi kawały..ten ktos zmiażdzył szklanke a całe szkło było w nic nie widziałam siedzac tyłem. drzwi na zewnątrz były zamkniete a ja byłam sama w domu. wkurzona wpadłam do kuchni i zobaczyłam dowierzałam przez dłuższa chwile. uswiadomiłam sobie ze Marcin wyjechał do rodziny, ze wszystkie drzwi w domu skrzypią strasznie a ja nic nie słyszałam, poza tym były zamknięte. i pomyslałam potem ze to moj ojciec przyszedł prosic o modlitwe. poprosiłam w myslach o jakis dowod że mi sie to nie zdawało, ze sie wydarzyło i zaraz po tej prośbie spadło coś z złączone wiązka. były w ciemności i nie wiem czy je coś podniosło czy spęłzły ale gruchneły z hukiem przerywając cisze. kolana mi sie ugieły i mimowolnie zaczełam mówić wieczny odpoczynek... przez lata rozmawiałam z wieloma ludzmi opowiadając o tym, nikt po skończeniu opowiadania nie powiedział że mi nie uwierzył, może sposób opowiedzenia ze szczegółami, może nie mieli odwagi a może trafiłam na otwartych na wiedze i inną rzeczywistość. byli poważni i lekko wystraszeni, niektórzy wyrazili pewność że to była dusza, czułam kogoś wtedy. był obok. nie był mi wrogi. czasem czuje innych z innej rzeczywistości. dostrzegam rzeczy kątem oka ale jak zwykły człowiek probuje zaprzeczyc temu mysląc ze mi sie wydawało. nie chce do końca ani sie otwierać ani zamykac na drugą strone. modle sie za zmarłych szczególnie tych o których nikt nie pomyśli że tego potrzebują zachowując za życia pozory swietości. może dlatego ja zyję nie robiąc dobrych pozorów bardziej niż złych, bo i czasem te złe przekornie pozory zdarza sie mi...tak dla równowagi. co do zagrożeń, twoja koleżanka jest osobą której zależy na tobie, na twojej duszy. sprobuj zrozumiec dlaczego ona takie rady daje i poszukaj filmy zrobione przez egzorcystów o swych doświadczeniach. kiedyś trafiłam na kilka i dało mi to do myślenia i uświadomiło wiele rzeczy. jedną z nich jest to że zajmowanie sie tarotem nawet karate -z pozoru jet śmiesznemyśleć w tych kategoriach o tym ale poszukałam i zrozumiałam kiedi i co w tym niebezpiecznego dla duszy .poszukajcie jak chcecie sami programu prowadzonego przez byłego założyciela new age- odcinki o różnej tematyce, gość sie nawrócił i wiele przez parauzdrowicieli też może być prawdziwe i otwiera nas na zło, nawet jak mamy dobre intencje bo sie kamufluje, ale w wielkim skrócie wróci po zapłate kiedyś do uzdrowiciela i do uzdrowionego..po smierci.. bo ci pomogło. gdy dużo czytamy o Bogu oglądamy filmy, rozmawiamy o rzeczach mu miłych to w jakiś sposób go czcimy i rozwijamy sie. otwieramy na niego. i nie zdawałam sobie sprawy przez lata ze to samo działo sie ze mną ale w tą drugą strone oglądając horrory i filmy z przemocą. moja wrazliwość znikała powoli i z perspektywy czasu wpływała na moje zachowania w stosunku do znajomych szczególnie do rodziny. może to śmiesznie zabrzmi ale w pewnym momencie mego życia musiałam odbyć spowiedz generalną. z różnych rzeczy które nie myślałam że są ciężkim grzechem, z oglądania horrrorów o szatanie- uwielbiałam sie bać, chciałam od młodych lat nauczyc sie obrony przed szatanem i dlatego chciałam poznać schemat jego działań-naiwnie myśląc. oglądnąć właściwie można ale coś nie tak już jest jak sie tylko to ogląda i o tym myśli,jak przestać nie można jak czuje sie wielkie przyciąganie do tych złych okrutnych rzeczach/ jedna mysląca osoba zadała mi kilka pytań o czczenie Boga właśnie i sama sobie odpowiedziałam kogo czcze od lat bardziej...nieswiadomie. symptomów ogólnie prawie nie zmianą z wrazliwej na agresywną obojętną na zło i coraz ciężej mi było isc do spowiedzi i na msze. w pewnym momecie uswiadomiłam sobie ze potrzebe mam ogromną ale wiecej przeszkadzajek, zbiegow okolicznosci bardzo dziwnych i licznych, i zaraz po stracie szansy na zblizenie do Boga ustepywały bóle wszystko sie dało i mogłam. po okresie kilku miesiecy nabrałam już pewności ze to nie przypadek ze to nie zarty. ze coś złego jest w moim życiu obok i we mnie. zaczełam i działy sie te przeszkadzajki ze wzmożoną siłą. trafiłam na film o wyznaniach egzorcysty mówiące nie o opętaniu ale o owładnięciu, to różnica. przewartościowałam moje zycie, mimo że jestem nadal grzeszna, uswiadomiłam sobie że ciężar grzechu jest równy trzeba zabijać kraść niszczyć komuuś życia, można być "dobrym człowiekiem " krzywdząc obojętnością co do niektórych osób troche nie lubianych przez nas, nie wykorzystując szans na dobry uczynek, nawet kamuflując i oszukując samych siebie że nie możemy nic zrobić dla innych, i ze robimy przecież wieeeele dobrego,ale trzeba szczerze zapytać jakie i ile korzyści z tego mamy. nie wszyscy wierzą w Boga, i mają takie prawo. nie mają prawa oceniać innych ani ich pobudek religijnych wyszydzać. skoro mamy wolność i wolną wolę to dajmy ją też innym i nie hejtujmy sie na wzajem. nic w zyciu nie dzieje sie bez przyczyny,wiele razy prowadząc samochod coś mi kazało poczekać przed zakrętem nawet kilka sekund. i sie okazywało ze z mgły w duża predkością wyjechał autokar i na pewno bym zgineła tego dnia, albo bym potraciła dziecko bo futmanka pani na spacerze z dzieckiem na rowerku i rozpedzone auto a za nim motor....juz sie przyzwyczaiłam że mi ginie coś i sie wrocic musze,i ja wiem ze te kilka sekund ratuje komus zycie własnie i sie w duchu uśmiecham. mój mąż to wiele razy potwierdził ze swego życia , ostatnio zajechał zatankować, tak zdecydował .kwestia 2 minut, tego dnia zginąby w karambolu nie daleko od stacji na moście 2 minuty drogi dalej... ktoś powie ze przypadek. no cóż za wiele tych przypadków by w końcu nie pomyslec o tych u góry, choć dziwne ze ludzie idą i wierza wróżce a inne alternatywne rozumowanie odrzucaja/,,, ja wierze ze jest dobro i zło swoistej postaci skoncentrowane w jakichś bytach/i jestem ostrożna w ocenianiu innych i zasłyszanych historiach/ przepraszam ze tak szczerze,ze długo i haotycznie i prawie bez wielkich liter. ale nikogo nie obraziłam- nie chciałam i doceniłabym taką koleżanke/przyjaciółke/ która ryzykowała ośmieszenie sie a została na forum tu przez was obsmarowana wyśmiana i olana. ona tobie chciała tylko pomóc. a ty szukałaś poklasku i potwierdzenia ze nic złego nie zrobiłaś i nie robisz. szukasz pytasz innych. zapytaj siebie czy żle by ci zrobiła modlitwa, egzorcystyczna nawet< mi nie zaszkodziła. można samemu ją odmawiać. różaniec jest najpoteżniejszym egzorcyzmem. nie potrzeba indywidualnych odprawiane msze tego typu w wyznaczonych parafiach co miesiąc, i różne rzeczy sie wtedy dzieją. jak sie w pewnym momecie zorientujesz ze czas coś zmienić w swym życiu przeczytaj ten tekst jeszcze raz, gdy bedziesz na niego gotowa,i sama poszukaj wsród swego otoczenia pomocy a na pewno ktoś ci poda dłoń,,,to tylko kwestia dostrzeżenia czyjegoś wołania o pomocnawet przez krzyk i odrzucenie paradoksalnie,, i dostrzeżenia formy tej pomocy czasem w formie paradoksalnej/, i to że mnie tak zmusiło coś do napisania tego to też nie bez powodu, nawet jak ja go nie znam ale wiem że jakaś osoba tego potrzebuje, lub za jakiś czas trafi na ten tekst. współczuje tym którzy nie chcą wiedzieć więcej, którym to co mają pozornego to im wystarcza. szczególnie jeśli kierują sie hedonizmem i egoizmem. ogólnie zło sie zatrzymać nad sobą i sobie czasem z tego powodu zaczać współczuć. szczególnie jesli uważamy sie za dobrych już tą lekcje i jestem bardzo samokrytyczna, nic nie znacze, jestem mróweczką która sobie kiedyś zdechnie i nie mam wpłyłu na wiele jeśli moge coś dla ciebie zrobić i mieć jakiś pozytywny wpływ na czyjeś życie to kieruję moje najlepsze życzenia szcześcia . pora na ciebie. zwyczajna nawet jeśli ktoś zaprzeczy ze normalna dziewczyna.
Mam na imię Tamara, mam 29 lat. Boję się mężczyzn z obgryzionymi do połowy paznokciami. Takie miał mój kuzyn. Podduszał mnie dłońmi, kiedy gwałcił. Pierwszy raz zrobił to, gdy miałam 11 lat. Śnię o tym niemal co noc. Dlatego boję się ciemności. Pierwszy raz przyszedł do mojego łóżka, gdy skończyłam 10 lat. Obejrzał wtedy film z dorosłymi o ludziach, którzy umierają na raka. Tak zmarła jego mama, moja ukochana ciocia. Wtedy wieczorem powiedział, że boi się spać sam. Pozwolili mu położyć się do mnie. Miałam 10 lat, a on 15. Kiedy wszyscy usnęli, zaczął mnie dotykać. Zesztywniałam. Nie wiedziałam, co mi robi, co się dzieje. Wtedy tylko mnie zaczął we mnie wkładać różne rzeczy. Trzonek latarki, kredki, palce. Przychodził prawie co noc. Nauczył się chodzić na palcach po deskach podłogi tak, żeby nie skrzypiały. Kiedy próbowałam się wyrywać, straszył domem dziecka albo ojcem. Taty bałam się wtedy bardziej niż jego. Kiedy byłam dzieckiem, nim rodzice się rozwiedli, tata strasznie mnie bił i krzyczał. Wydawało mi się, że najgorsze, co może mi się zdarzyć, to do niego wrócić. Więc milczałam. A mój kuzyn pozwalał sobie na coraz więcej. Kiedyś była u nas babcia. Przy niej wsadził rękę pod kołdrę, którą się okryłam i dotykał. Uciszył mnie gestem. 'Potwornie się go piękny dzień...oparta o łóżko rodziców...od tyłu… zatkał mi usta...miałam 11 lat...Był środek tygodnia, ciepły, słoneczny dzień. Nie poszłam wtedy do szkoły, bo mama z młodszym bratem pojechała do lekarza. Pilnowałam dwóch pozostałych braciszków. W którymś momencie mój kuzyn zamknął ich dwa pokoje dalej. Pamiętam, że był w krótkich spodenkach i bawełnianej koszulce. Wysoki i potężny, wypełniał całe drzwi, kiedy też, że moi bracia strasznie płakali. Krzyczeli, żebym ich nie zostawiała. Słyszałam to, kiedy popchnął mnie na łóżko rodziców. Kazał się rozebrać, zatkał usta, chwycił dłonią za szyję i poddusił tak, że zrobiło mi się słabo. Rozszerzył moje nogi i zgwałcił. Miałam dreszcze - z bólu, strachu i upokorzenia. Krwawiłam, ale on kazał mi klęczeć. Nagiej, przerażonej, poranionej. Sam usiadł w fotelu i oglądał telewizję. Błagałam, żeby pozwolił mi pójść. To trwało chyba z godzinę. Potem kazał wyszorować krew z podłogi i łóżka, żeby mama się nie dowiedziała. Groził, że jeśli pisnę słówko, to zgłosi nas do opieki socjalnej i ta odda mnie i moich braci do domów dziecka. Nie powiedziałam nic. Kiedy wróciła mama, dostałam lanie drewnianą deską kuchenną, bo bracia powiedzieli, że ich mogłam siedzieć...nie mogłam mogłam spać...prawie nie jadłam...bałam się...Po tym pierwszym razie miałam dwa tygodnie spokoju. Myślałam, że już więcej tego nie zrobi. Ale zrobił. Nie raz. Najpierw przychodził raz w tygodniu, potem nawet co dwa, trzy dni. W nocy albo kiedy mamy i ojczyma nie było. Zawsze było tak samo - jedną ręką zatykał mi usta i dusił tak, że traciłam oddech i robiło mi się ciemno, a drugą ściągał mnie za nogi na brzeg łóżka. Kiedy próbowałam się wyrywać, bił. Kiedy płakałam, był jeszcze brutalniejszy. Na całe lata nauczyłam się nie płakać. Ciągle straszył. Kiedyś, gdy nikogo nie było w domu, przystawił mi nóż kuchenny do gardła i powiedział, że moje życie zależy od niego. Powtarzał, że sama tego chcę, że jestem małą dziwką, której można używać. Szybko mu pokoju, w którym spałam, nocował mój młodszy brat. Miał wtedy 6 czy 7 lat. Poprosiłam rodziców, żeby go zabrali, bo chcę mieć spokój. Tak naprawdę bałam się, że może słyszeć albo widzieć, co robi mi kuzyn. Chciałam go chronić. Nie wiem, czy mi się udało - widziałam nieraz, jak mój kuzyn i jemu szeptał coś do ucha. Widziałam, jak brat ucieka do pokoju, zamyka się i godzinami stamtąd nie wychodzi. Myślę, że mój kuzyn wykorzystał i jego. Dziś brat mówi, że nie pamięta tamtych czasów. Niczego. Nie chce do nich się słyszeć każdy szelest. Zasypiać, kiedy wszyscy usną i spać czujnie. Nigdy nie wiedziałam, kiedy przyjdzie znowu. Gdy wychodził z mojego łóżka szłam się kąpać. Musiałam go z siebie zmyć. Potem wiele lat nie umiałam się umyć bez poczucia obrzydzenia do siebie. Często podczas kąpieli wymiotowałam. Czułam się brudna. Na noc zakładałam dwie pidżamy i koszulę - myślałam, że będzie mu trudniej. Że to go zniechęci. Nie razy to zrobił - nigdy nie liczyłam. Często zostawiał po sobie siniaki, ślady rąk. Nikt poza mną ich nie widział. Mój kuzyn zgwałcił mnie kiedyś w noc przed Wigilią Bożego Narodzenia. Następnego dnia siadaliśmy razem do stołu. Nie chciałam łamać się z nim opłatkiem. Mama krzyczała, że jestem niewdzięczna, że zepsułam święta, nie mam mamie...wezwała go na rozmowę...wyparł się...mama uwierzyła jemu...Mój kuzyn był wtedy w wojsku, miałam 14 lat. Gdy się dowiedziałam, że ma przyjechać na przepustkę, wpadłam w panikę. Płakałam kilka dni. Wreszcie postanowiłam porozmawiać z mamą. Poprosiłam ją do swojego pokoju. Siedziała na tapczanie z kolorową narzutą, kiedy jej mówiłam, co ze mną robił. Mówiłam, że się boję, że nie chcę, by przyjeżdżał. Nie uwierzyła. Napisała do niego list, wezwała go na rozmowę i zapytała, czy to prawda. On odpowiedział, że nie. Uwierzyła jemu. Wtedy straciłam wiarę, że coś się może że jak będę strasznie chuda...nie będzie mnie chciał...zachorowałam na anoreksję... (…)dla niego nie miało znaczenia (…)Kiedy się bałam, zawsze mało jadłam. Ale jakiś czas po rozmowie z mamą pomyślałam, że jeśli przestanę jeść w ogóle i będę bardzo chuda, to on nie będzie mnie chciał. Że poczuje obrzydzenie i zostawi mnie w spokoju. Chudłam szybko. Miałam 15 lat i przy 170 cm wzrostu ważyłam 38 kg. Ale mój kuzyn nie zostawił mnie w spokoju. Przychodził w nocy i gwałcił dalej. A mama krzyczała, że nie jem i ludzie wytykają ją na ulicy. Mawiała też często: tyle dla was zrobiłam, tak się poświęcałam, a wy jesteście tacy niewdzięczni. Kiedy się przekonałam, że głodzenie nie pomaga, zaczęłam jeść na siłę. I wymiotować. Z anoreksji popadłam w bulimię. Trafiłam do lekarza, a ten wysłał mnie do w szpitalu, że kuzyn mi robikrzywdę...pani doktor przerwała...nie pozwoliła nawet skończyć...powiedziała, żebym nie opowiadałahistorii wyssanych z palca...Byłam tam dwa tygodnie. Było cudownie, bo nie było mojego kuzyna. Przesypiałam noce, czułam się swobodnie. Chciałam tam zostać jak najdłużej. Poszłam do pani doktor. Chciałam jej wszystko opowiedzieć. Wydawała się ciepła, mądra i rozumiejąca. Wyglądała na taką, która wysłucha i pomoże. Nie pomogła. Kiedy jej powiedziałam, że nie chcę wracać do domu, bo kuzyn mnie dotyka, wkłada we mnie różne rzeczy i gwałci, zadzwoniła do mamy. Powiedziała, że fantazjuję, opowiadam historie wyssane z palca i żebyśmy to sobie załatwili w dnia mama zabrała mnie ze szpitala. W domu zbiła drewnianą deską kuchenną. Tą samą, którą biła po pierwszym gwałcie. Znalazłam w książce telefonicznej adres pani doktor. Napisałam do niej list: że jest mi przykro i że była moją ostatnią deską się z został...Mama pozwoliła mu być...wiedziałam już, że nikt mi nie pomoże...Próbowałam się zabić dwa razy. Raz w parku za moją starą szkołą. To było już po tym, jak w wieku 18 lat wyprowadziłam się z domu. Nawet wtedy mój kuzyn nie dał mi spokoju. Nachodził mnie co jakiś czas, przestępował drogę - gdziekolwiek się wyprowadziłam. Stawał przede mną i pytał, czy chcę jeszcze. Albo czy pamiętam, jak było dnia wieczorem spotkałam go po pracy. Rozpiął rozporek, ściągnął spodnie i zapytał, czy mu obciągnę. Zemdlałam. Postanowiłam z tym skończyć. Poszłam do parku, próbowałam się powiesić, ale urwała się lina. Byłam na siebie wściekła, że nawet zabić się nie potrafię. Trafiłam na raz był w szpitalu. Pani psycholog postanowiła mnie leczyć metodą Hellingera. Kazała mi powtarzać: "mamo, robiłam to z chęcią dla Ciebie". A potem: "Zakładając sprawę w sądzie, stawiam się na równi z oprawcą". Bo założyłam wtedy sprawę, poszłam do prokuratury i opowiedziałam wszystko. Ale to zdanie - było o jedno za dużo. Wyczekałam w łazience aż wszyscy usną i próbowałam powiesić się na framudze drzwi. Jedna z pacjentek przyszła do toalety. Odratowali nie wie, kiedy to się skończy...Czuję się brudna...oblepiona nim...czuję się jak dziwka...jak ostatnia szmata...mała kurewka…czuję go wszędzie...Na terapię trafiłam w 2005 roku dzięki pani psycholog, która wyłapała mnie na internetowej grupie wsparcia Fundacji Umówiła mnie z terapeutką. Przez pierwsze tygodnie przychodziłam do niej i tylko płakałam. Nie umiałam mówić. Potem zaczęłam pisać o swoich wspomnieniach na kartkach. Odpowiadać na pytania: kto mi robił krzywdę, jaką, od kiedy, jak długo, jak często. W 2008 roku zdecydowałam się złożyć sprawę do sądu. Terapeutki pomogły mi pójść do prokuratury, skontaktowały z prawnikiem. Najpierw były trzy godziny przesłuchań u prokuratora, potem osiem rozpraw. Było i kilka takich, które się nie odbyły, bo mój kuzyn się nie stawiał. Przed każdą wymiotowałam, prawie na każdej mdlałam. Ze strachu i stresu. Na co drugą wzywali do mnie pogotowie. Musiałam zeznawać przy moim kuzynie, bo pani sędzia nie zgodziła się, żeby go nie było. Powiedziała, że on też ma prawo do reakcji, choć czytałam w karcie praw ofiary, że takie przesłuchanie mogłoby się odbyć bez sprawcy. Spotykałam się z nim na sądowym korytarzu, choć według prawa nie musiałam. Pani sędzina pozwoliła mi tylko zeznawać w obecności pani psycholog. Ale już nie znajomej, tylko sądowej. Dobrze, że była. Sama pewnie bym się wycofała. Nie dałabym psycholog przez całe przesłuchanie w sądzie trzymała mnie za rękę. Potem miała sine palce, bo mocno ją ściskałam. Stanęła obok mnie - tak, żebym nie widziała mojego kuzyna. Powiedziała, że tak będzie mi łatwiej mówić. Było, ale tylko trochę. Zeznawali biegli, terapeuci, do których trafiłam. Pani doktor, którą kilka lat wcześniej spotkałam w szpitalu i mi nie pomogła, na rozprawie powiedziała, że nie pamięta takiej pacjentki. Pewnie gdyby pamiętała, straciłaby prawo wykonywania zawodu. Pamiętała za to moja mama. Najpierw, gdy dostała wezwanie na przesłuchania, zadzwoniła do mnie i krzyczała, że zamiast zapomnieć, ciągam ją po sądach i robię wstyd. Ale potem mówiła. Że widziała, jak piorę zakrwawione majtki i pościel, że nie wie, czemu nie pytała i nie reagowała, że faktycznie lekarka powiedziała jej o mojej prawie trzyletnia walka dobiegła końca…I choć po drodze wątpiłamw to, że wytrzymam…to jednakwytrzymałam…23 września 2010 r. w Sądzie Rejonowym w Strzelcach Opolskich sąd skazał mojego kuzyna na 2 lata i 10 miesięcy więzienia. Dostał wyrok za gwałty i inne czynności seksualne. Za wkładanie we mnie trzonka od latarki i kredek. Po ogłoszeniu wyroku czułam ogromne zmęczenie i ulgę. Wiedziałam, że będzie dni przed rozprawą odwoławczą dowiedziałam się, że mój kuzyn zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń, które odniósł w ulicznej bójce. Poczułam ulgę, ale i winę. Pomyślałam, że to przeze mnie. Powiedziałem to terapeutce. Odpowiedziała: "Jeśli czujesz się winna, to go przeproś za wszystko". Poczułam złość. Nigdy go nie przeproszę - poczucie winy prysnęło jak bańka wracałam z pracy...obok stał jakiś zupełnienieznajomy mi chłopakmiał takie same dłoniejak on...tak samo obgryzione paznokcie...bałam się jak wtedy...gdy nikt nie wiedziałkiedy to się zaczęło...Wciąż boję się ciemności, bo wtedy śni mi się pierwszy gwałt. Marzę, by kiedyś przespać noc bez leków nasennych. Boję się mężczyzn z paznokciami obgryzionymi do połowy, takimi, jak miał mój kuzyn. Kiedy widzę podobne, wpadam w panikę, szerzej otwieram oczy i mówię sobie, że to nie on. Ale zaczynam już lubić sukienki. I marzę o dziecku. Mój mąż był pierwszą osobą, która mi uwierzyła. Pomógł w terapii, wspierał podczas procesu, woził do lekarzy, jeździł na konsultacje do mojej psycholog. Zawsze był cierpliwy i wyrozumiały. Nie zmuszał do dotyku, nie naciskał. Dużo czasu spędzam w internecie, wyszukując ludzi podobnych do mnie. Nie chcę, by jak ja, przez lata byli sami. Obserwuję ludzi wokół i często wyłapuję takich, którym dzieje się krzywda. Których ktoś gwałci i wykorzystuje jak mnie. Jest ich wielu. Mówię o tym, bo chciałabym, żeby to, co przeżyłam, nie poszło na marne. Żeby ludzie tacy jak ja wiedzieli, że można nie być ofiarą przez całe życie. Że można o siebie zadbać, że można o sobie decydować. Chciałabym napisać o tym książkę do wszystkich, którzy nie chcą być sami.
niunia305 3 czerwca 2009, 10:07 Hej Laseczki!Mam problemik idę w sierpniu na wesele do kumpeli ze szkoły średniej...(5 lat siedziałyśmy w jednej ławce..)bardzo dawno temu byłam na takiej imprezie...Ja rozumiem że to wszystko zależy od zamożności portfela i to sprawa indywidualna...ale czy jeśli dam 200-góra 300 zł to będzie głupio?Nie wspomnę ze muszę się od podstaw ubrać na tą imprezę...uczesać u fryca itp...Kumpela gdy rozwoziła zaproszenia to mówiła że ile by to nie było to wolą dostać skromną kwotę niż jakiś prezent...To wesele jest na 160 osób... Dołączył: 2008-01-16 Miasto: Katowice Liczba postów: 940 3 czerwca 2009, 10:22 ale myślę że 300 było by jak najbardziej wystarczajaco, no ale u nas się podobno tyle daje... Ankaaa80 3 czerwca 2009, 10:24 ja idę w sobotę, jako para dajemy 500. niunia305 3 czerwca 2009, 10:25 Ja nie naleze do osób zamożnych...jakbym miała dużo kasy to bym dała i 500zł hehe ostatni raz byłam na takiej imprezie dawno dawno temu...jako dziecko...dlatego chciałam się zorientować... Dołączył: 2008-12-27 Miasto: Rzeszów Liczba postów: 1939 3 czerwca 2009, 10:27 ja mam tez taki problem tylko że moja kolezanka od kilku lat mieszka w anglii i wychodzi za hindusa ale wesele maja w krakowie na dwa dni w tym daja hotel gosciom i ile teraz mi pasuje włozyc w kopertę? o to jest pytanie? Dołączył: 2006-02-20 Miasto: Warszawa Liczba postów: 207 3 czerwca 2009, 10:27 ja tez uwazam ze 300 zł wystarczy. Kolezanka na pewno nie zaprosila Cie bo wypada, tylko po prostu chciala, zebys cieszyla sie tym dniem razem z nią. Daj 3 stówki, zrob sie na bostwo i baw sie dobrze ;] Dołączył: 2008-02-16 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 3444 3 czerwca 2009, 10:30 uwazam ,ze 200-250zł styknie !jest taka zasad ze daje się tyle zeby się zwrocilo za wesele (za Twoje ugoszczenie,wyzywienie) + dodatkowo = 150zł [przeciętna stawka za jedną osobe] + 50-100zł dodatkowo ;) niunia305 3 czerwca 2009, 10:30 agniesia2001hehe to faktycznie masz problem... redshadow 3 czerwca 2009, 10:32 ja jednak jestem za prezentem! nie mam w zwyczaju nigdy i nikou dawac kasy. prezent jest bardziej spersonalizowany, trzeba wlozyc wysilek w znalezienie czegos fajnego, l;adne opakowanie, to ma dla mnie zupelnie inna wartosc!rozumiem, ze wyprawienie wesela to spory wydatek, ale jak ktos robi taka impreze na 200 osob np to widac go stac! Dołączył: 2007-06-02 Miasto: Skierniewice Liczba postów: 442 3 czerwca 2009, 10:33 teraz raczej ludzie dają 300, chociaż uważam że i 200 też im się przyda =) kiniam83 3 czerwca 2009, 10:34 Moim zdaniem jesli idziesz sama to 200-300zl to bedzie w sam raz. Jesli bys szla z kims to raczej 300 (jesli nie mozesz dac wiecej). Kolezanke napewno bedzie cieszyl fakt, ze jestes z nia w takim waznym momencie w jej zyciu:)Poza tym smieszy mnie fakt, ze dzieciakom na komunie daje sie kupe kasy lub kupuje drogie prezenty (aparaty, rowery, komputery) a mlodym ludziom wchodzacym w nowy etap zycia, para gosci sypnie 100 lub 200zl, albo nie dadza nic (czesto zdarzaja sie puste koperty)! ....
Nie wiem dlaczego pisze chyba tylko po to by przestrzec niektóre przed dobrym sercem Więc w skrócie choć moje życie to długa historia Mężatka z 19 letnim stażem, dwoje cudownych dzieci i mąż. Wiele razem przeszliśmy :zdrady,wybaczania,klopoty finansowe itp. Po ostatniej zdradzie (gdzie już miał być rozwód bo papiery napisane) wybaczenie i odbudowywanie tego co ważne czyli rodziny. To było trzy lata temu, a dziś dowiedziałam się że to ja chciałam ratować rodzinę bo druga strona tylko mydlila mi oczy i wciągała w to nasze dzieci. Mam 38 lat a ta druga 50 i żeby było śmiesznie to była kiedyś moja koleżanka. Najgorsze w tym wszystkim jest to że mąż nie umie przyznać się do błędu. Nie chce ustalić polubownego rozstania (chce już spokoju więc zależy mi na szybkości). Zresztą jestem w takim dołku że nie wiem od czego mam wogole zacząć a do tego ta kwarantanna Wiem że muszę być silna dla siebie i dzieci ale narazie to ledwo zbieram się rano z łóżka
Ja nie trawię macania i głaskania brzucha odkąd nawet baba w banku wyciągnęła do niego łapy bez pytania. Jeszcze pojedyncze dotknięcie jakoś zniosę, ale głaskanie narusza moją prywatnośc. Jedyną osobą, która lubię jak głaska brzuszek jest mąż. No ale od jakiegoś czasu i on ma zakaz, bo głaskanie wywołuje skurcze. Odpowiedz no ja ostatnio bywam na spotkaniach towarzyskich gdzie dziewczyny własnie podchodzą i sie pytają czy mogą dotknąć bo taka fajna piłeczka ... to takie miłe szczególnie jak się rozczulają potem :) :) :) także do dotykania jako takiego nie mam nic przeciwko byleby nie znienacka. (i nie osoba której nie lubie 8) ) Odpowiedz aga w-wa napisał(a):a ja w sumie nic nie mam przeciwko "macaniu" brzucha, nawet pzrez obcych. Miłe jest takie zainteresowanie naszymi osobami ;) no to sie przyznam ze skoczyla mi dzis reka boszszszsz, a sama dopiero co mowila jakoe to straszne... troche tesknie za kopniaczkami .. jakbym wiedziala ze nie bedziesz miala nic przeciwkol....... lol Odpowiedz no mnie mogą dotykać siostry po brzuchu. Reszta rodziny pyta. Rodzina M wie ze nie lubie. Ale co z tego jak ostatnio stanęłam tak ze objęłam rękami brzuch a teść in spe zaczął mi te ręce zdejmować z brzucha z tekstem "przestań gnieść to dziecko" (ze niby taki żarcik) NIENAWIDZE tego. nie lubie jak ktos obcy mnie "tyka". Odpowiedz Mi też to nie przeszkadza, rozumiem to, że taki brzuszek działa jak magnez. Odpowiedz a ja w sumie nic nie mam przeciwko "macaniu" brzucha, nawet pzrez obcych. Miłe jest takie zainteresowanie naszymi osobami ;) Odpowiedz Macanie brzucha aż tak mnie nie denerwuje, nie często się z tym spotykam, jak ciągle mówienie "ooooo, to będzie na 100 % chłopak bo nic na twarzy nie zbrzydłaś......wrrr" Aż mną rzuca jak to słyszę Odpowiedz ja zauwazylam ze im większy brzuch tym więcej rąk się wyciąga do niego... mnie denerwuje dotykanie brzucha bez zapytania się mnie. No bo to takie przekraczanie mojej granicy wyznaczonej dla mnie i dla mojego M. Lubię mieć kontrolę nad tym a nie... Odpowiedz a mi nie przeszkadza dotykanie brzuszka. Może dlatego, że nie czesto sie z tym spotykam, ajuz na pewno nie od osob obcych. Na prośby, żeby dotknac jak sie rusza mówię, że no niestety teraz śpi. Odpowiedz wiewrióra napisał(a):mi ostatnio kolezanka dorwala się do brzucha i mówiła ze "czeka aż kopnie" na co ją poinformowalam ze jak chce to JA ją mogę kopnąć jak mi zaraz tej łapy z brzucha nie zdejmie. I ze jak chce poczuc ruchy Małej to jej powiem i wtedy ..brawo!!!!!!!!!!!! :P Odpowiedz mi ostatnio kolezanka dorwala się do brzucha i mówiła ze "czeka aż kopnie" na co ją poinformowalam ze jak chce to JA ją mogę kopnąć jak mi zaraz tej łapy z brzucha nie zdejmie. I ze jak chce poczuc ruchy Małej to jej powiem i wtedy .. Odpowiedz och nie znosze tego nawet nie przypuszczalam ze tak bedzie tragedia chyba zaczne bic po lapach i informowac ze nie podoba mi sie to "macanie" :D Odpowiedz kurcze, spotkanie z kolezanka, pomacanie po brzuchu.... na tekst ze mi troche się cera popsuła "oo to bedzie dziewczynka" ... ooczywiście ... tyle ze stawiam na chlopca... grr Odpowiedz mi na razie brzuszka tak bardzo nie widac ale juz czasami widzę reakcję na zasadzie "pomacamy zobaczymy" - mam jakis taki odruch zakrywania ręką i cofania się.. (jeszcze mogę zakryc ;) ale mam w planach stanowcze informowanie iż wolę kontrolować to kto dotyka mój brzuch i kiedy.. co do mówienia grubasku to jak ostantio sie tak do mnie zwrócił teść in spe to az sie w srodku zagotowalam ... tak może do mnie mówić tylko Osobisty (i poprosiłam zeby poinformował kogo trzeba bo reakcja wielbłada będzie ;) ) zaś jak sie pytają jak sie czujesz to odpowiadam "dobrze tylko czasem mi niedobrze" :D Odpowiedz jak ktoś obcy mnie maca, np. jakies dziewczyny na uczelni co mnie ledwo po imieniu znają a ja ich nawet nie znam - to się odsuwam albo zabieram im rękę i prosze żeby nie dotykać. nie wstydzę się - mój brzuch, moja ciąża i moja sprawa. Nie mogłam tego znieść i postanowiłam być asertywna. Wiem ze to niemiło, ale to dla mnie obce osoby, rodzina dotyka i nie mam z tym problemów ale obcy.. wrrrrr :x Odpowiedz u mnie to samo kazdy pyta uff oszalec mozna co do macania nie mam nic przeciwko, zobaczymy jak bedzie pozniej nikt obcy jeszcze z lapami nie starowal a brzuszka prawie nie ma wiec zobaczymy za kilka tygodni Odpowiedz panna_van_gogh napisał(a):"Jak się czujesz?" powoli doprowadza mnie do szału Mam tak samo :x Ostatnio nawet jak przyjechaliśmy do rodziny na imprezę, gdzie zebrało się kilka dawno niewidzianych osób ubiegając wszystkich sama zaczęłam rozmowę od tego, że czuję się w tej ciąży wyśmienicie i nic mi nie dolega ... Odpowiedz "Jak się czujesz?" powoli doprowadza mnie do szału ale jeszcze bardziej nieznoszę macania po brzuchu! Odpowiedz magdage napisał(a):co do określen grubas itp- to sama o sobie tak mówię i sprawia mi to niewysłowioną radochę, mężus też woła grubasku z chudymi nóżkami i powiem że sprawia mi to przyjemność- ale ja w ogóle dziwna jestem ;))) Przy twojej tuszy to ja Ci się wcale nie dziwię lol Odpowiedz eeee ja to mam problem w drugą stronę- u mnie brzuszka nie widac, a teraz jak jestemw kurtce to naprawdę trzeba się przyjrzec i w zwiazku z tym albo nikt mi nie chce ustapic miejsca (nieraz nawet jak poproszę) raz zemdlałam w metrze- juz teraz jezdze tylko tramwajami, a tam znowu wszystkie wsiadające babska pędzą w moim kierunku i żądają ustąpienia miejsca- juz mam dosc tłumaczenia że jestem w ciąży i raczej posiedzę głaskają koleżanki, ale juz na początku powiedziałam ze mogę tego nie lubic więc wszyscy sa bardzo ostrozni i pytają czy mogą :))) co do określen grubas itp- to sama o sobie tak mówię i sprawia mi to niewysłowioną radochę, mężus też woła grubasku z chudymi nóżkami i powiem że sprawia mi to przyjemność- ale ja w ogóle dziwna jestem ;))) Odpowiedz pytania jak sie czujesz jak sie slyszy od kazdej napotkanej osoby potrafia zdenerwowac, ale chyba kobiete w ciazy latwiej wyprowadzic z rownwagi - przynajmniej mnie denerwuje byle co, a juz ludzie szczegolnie :) ale przywyczalilam sie do tych pytan i zwykle odpowiadam po prostu "dobrze" albo "roznie" :) i jest ok. raczej nikt sie nie dopytuje, a w najgorszym wypadku zmieniam temat :) Odpowiedz hej dziewczyny, trochę niesprawiedliwe jesteście :) We mnie kobieta w ciąży wzbudza bardzo pozytywne emocje, troskę i czułość i pewnie podobnie czuje wielu ludzi, no i stąd to wzmożone zainteresowanie, pytania o samopoczucie (też takie zadawałam, do niedawna miałam w pracy TRZY urocze ciężarówki, teraz już mamusie! :D i naprawdę szczerz byłam ciekawa, jak się czują) itd. Nie obruszałabym się więc na to. Ale jeśli chodzi o macanie po brzuszku, zwłaszcza z nienacka i przez obce lub "mniej znajome" osoby, to przyznaję rację: przed wyciagnięciem łapek pytać ciężarówkę o zgodę :) . Odpowiedz Macnia obcych ludzi nie nawidze, na szczęście odbyło się tylko raz. Pytania jak się czujesz trochę mnie irytowały, ale najgorsze stało się teraz gdy wszyscy dookoła znajomi i rodzina pytaja "kiedy w końcu urodzisz", albo "nie czujesz, że zbliża się już poród". Matko jedyna, to dopiero mnie doprowadza do nerwicy! Odpowiedz Popatrzec tylko ; jakie my - kobiet w ciąż jesteśmy wredne - ktos wyraża zainteresowanie naszym samopoczuciem - a nam to przeszkadza, a wręcz złości. Wstyd :D :D Odpowiedz A pytanie jak sie czujesz doprowadza mnie do furi kiedy słysze tp pytanie uszy zaczynają mnie boleć Odpowiedz Mój brzuszek jak narazie maca dotyka całuje i gada do niego mój mąż - i to sie mi podoba :) Ostatnio coraz bardziej moim brzuchem interesuje sie równiez mój brat - głaszcze go i gada do niego. Maciek jest w siódmym niebie ze zostanie wujkiem blizniaków juz snuje plany co do sportowej kariery moich dzieciaków. Poniewaz studiuje w Nowym Sączu wiec mieszka z nami i juz mi obiecuje ze jak dzieci sie urodzą to jak bede chciała gdzies z M wyjsc to on sie chętnie dzieciaczkami zajmie. Odpowiedz No z tym "Jak się czujesz?" to rzeczywiście przesada. Ja dzisiaj słyszałam to pytanie chyba z 10 razy. Jakos tak wszyscy nagle się mną zajmują...I to macanie też dzisiaj. Co za dzień. U mnie pracuje ok. 70 osób, więc wyobrażam sobie ile jeszcze sie nie odliczyło z tym pytaniem.... Odpowiedz No tak...wy macie problemy z macantami, a ja mam problem bo...nie chce macac ;) U mnie w pracy sa dwie kolezanki w zaawansowanej ciazy i obie szaleja ze szczescia kiedy maluszki kopia i zachecaja wszystkich do dotykania brzuchow. A ja nie chce. Jest mi jakos niezrecznie. W koncu to obce kobiety. I chyba nie wypada mi powiedziec, ze nie mam na to ochoty. Odpowiedz Ja macania po brzuchu tez za bardzo nie lubie, ale zaciskam zęby, bo dotyka mnie tylko najblizsza rodzina (mama, ciocia, babcia) i to zdarza sie zadko, bo raz na kika tygodni, a wiem, ile frajdy im to sprawia, i ze robia to z czystej zyczliwosci. Do szalu mnie natomiast doprowadza zadawane mi 20 razy dziennie w pracy pytanie: "Jak się czujesz?", no krew mi sie gotuje, odpowiadam przewaznie: "Dobrze, a ty?", ale to nie skutkuje za bardzo, no przeciez widza, ze skoro pracuje i nie słaniam sie na nogach, to chyba dobrze sie czuje, nie denerwuje Was to? Odpowiedz Dzięki Keito o to dokładnie chodzi Ja lubie jak moi bliscy zajmują się moim brzuchem - wciąz mówimy jakie to cudowne jak mąż głaszcze brzuszek i mówi do maleństwa Ale pani z warzywniaka to juz przesada lol Odpowiedz Ja może napiszę jak to wygląda z perspektywy osoby widzącej kobietę w ciąży z wyraźnym brzuszkiem...... Dla mnie taki fajny brzuch od razu rodzi emocje pozytywne, własnie od razu chce się go głaskac, ale hamuje się, bo wiem, że ja też nie byłabym zadowolona jakby ktoś do mnie z łapami startował. Nie mówię o rodzinie (chociaż myślę, że to też czasami jest kłopotliwe i męczące). Jak widzę taki fajny brzuch od razu mi się ciepło na serduszku robi, ale są pewne granice :D :D Pozdrawiam ciepło wszystkie forumowiczki z fajnymi brzuchami ;) Odpowiedz Ja wczoraj zostałam pierwszy raz wymacana po brzuszku. Co prawda nie przez całkiem obca osobę, była to znajoma z pracy. Ale taka, za którą specjalnie nie przepadam...jakaś taka jest..no co tu duzo mówić...flejtuch normalnie. I mnie tak zaskoczyła, wrr... to było straszne. Nikt mnie nie maca...nawet z bliskiej rodziny a tu podejdzie taka i.... Szkoda mówić, to było obrzydliwe. Ja szczerze mówić tak normalnie nie lubie jak mnie ktos dotyka (prócz mężusia oczywiście) a tu jeszcze mój brzuszek jakas persona głaska. Miałam ochote jej po łapach dać !! Odpowiedz Maggie_rb napisał(a):Lizka, co innego, gdy sama kogoś pytasz, czy chce zobaczyć, bo Mały kopie, a co innego, gdy ktoś od razu pcha łapę nieproszony... oczywiscie maggie, dlatego napisalam ze takiego z lapami to bym pogonila :D Odpowiedz Lizka, co innego, gdy sama kogoś pytasz, czy chce zobaczyć, bo Mały kopie, a co innego, gdy ktoś od razu pcha łapę nieproszony... Odpowiedz wiecie co a mnie to raczej nie przeszkadza, ale ja mam raczej tylko dobre kontakty teraz z ludzmi, niektorym sama daje sie pomacac a juz specjalnie jak maly kopie i harcuje.. ale obcego to bym faktycznie pogonila.. a na haslo "grubasku" to mi sie noz w kieszeni otwiera !!! maz mowi na mnie kuleczka lub babelek, to jest jeszcze pieszczotliwe i do przyjecia, moj brat mowi ze ma 1,5 siostry.. strasznie nie cierpie uwag na temat tuszy.. i chyba siemnie troche boja :) Odpowiedz Asertwność mi w ciąży wzrosła, macać się specjalnie nie daję, a na wszystkie pseudopieszczotliwe "cześc grubasie" reaguję grzecznie, ale stanowczo i natychmiast. Jedna pani się obraziła, ale jakoś mnie to specjalnie nie obeszło... Co za maniera... Odpowiedz Tez nie lubie jak mnie ktoś maca po brzuchu - na szczęście robia to wyłacznie osoby z mojej rodziny a im wolno wszystko Z tym wyzywaniem od grubasów to mam na codzień - czasami mnie denerwuje a czasami nie A teraz najlepsze: od jakiegośc miesiąca mój mąz mówi do mnie "waleniu" zacząło sie jak musiał mi pomagac wstać z łożka Teraz przeciaga mnie na kołdrze i mówi "no dalej waleniu wstajemy" Moze brzmi to szokująco ale mi się podoba lol Odpowiedz Maggie_rb napisał(a):Pewnie na oryginalność silić się nie będę i po prostu postaram się odsunąć w odpowiednim momencie i poprosze o niedotykanie. Łagodnie acz stanowczo. Dokładnie A to babsko Odpowiedz zatem przepraszam, źle odczytałam :) Hormony mi szaleją, łatwo mnie teraz wyprowadzić z równowagi... ;) Odpowiedz Maggie_rb napisał(a):Napisałaś, że mówiłaś siostrze, ze jest gruba... Sorry, ale takie uwagi w stosunku do kobiety w jakimkolwiek stanie są co najmniej nietaktowne... o ranyy - nie mówiłam mojej siostrze, że jest gruba!!!!!!!!!!!!! na jej wzmianki o tym, że jest gruba ( strasznie to przeżywała) mówiłam jej, że nie ma co się martwić, bo to przechodzi!!!! Odpowiedz Maggie_rb napisał(a)::lol: Od razu przypomniał mi się dowcip o pewnym człowieku, który na wszystkich weseleach w rodzinie słyszał od ciotek "Twoje będzie następne". Przestały, gdy zaczął mówić ciotkom to samo na pogrzebach... Odpowiedz lol Od razu przypomniał mi się dowcip o pewnym człowieku, który na wszystkich weseleach w rodzinie słyszał od ciotek "Twoje będzie następne". Przestały, gdy zaczął mówić ciotkom to samo na pogrzebach... Odpowiedz Obawiam się, że delikatniejsza reakcja może nie zadziałać... Odpowiedz Napisałaś, że mówiłaś siostrze, ze jest gruba... Sorry, ale takie uwagi w stosunku do kobiety w jakimkolwiek stanie są co najmniej nietaktowne... Odpowiedz Maggie_rb napisał(a): Jania - a po kiego w ogóle komentować tuszę ?:?:?:?:?:?:?:?:? nie komentować tuszę, ale gadtki na temat rzekomej wagi kobiety w ciąży, jak to było w przypadku Agnieszki Odpowiedz Eva napisał(a):Najbardziej mi sie podoba riposta na macanie brzucha :D Uwaga! ZARAZLIWE! PRZENOSI SIE PRZEZ DOTYK!!! he he ja wlasnie na to licze ale za kazdym razem jak chce jakas ciezarna po brzuchu poglaskac to pytam czy moge i wyjasniam dlaczego. Jeszcze mi zadna nie odmowila lol Odpowiedz To skandal po prostu ! Ochyda ! ja bym na Twoim miejscu tej babie wygarnęła.... Aga Odpowiedz Pewnie na oryginalność silić się nie będę i po prostu postaram się odsunąć w odpowiednim momencie i poprosze o niedotykanie. Łagodnie acz stanowczo. Odpowiedz Ja spotkałam się z czymś takim po raz pierwszy, jeśli spotka raz jeszcze - już mnie tak nie zamuruje Jania - a po kiego w ogóle komentować tuszę ?:?:?:?:?:?:?:?:? Odpowiedz Agnieszka napisał(a):To ja mam inny problem. Wiecie jak mnie wita moja rodzinka? "CZeść grubasie!!!!" A słowo daję, ze dużo nie utyłam. Cholera mnie bierze, bo zamiast wsparci, to człowiek takich obelg musi wysłuchiwać... Ale moja rodzinka taka jest wredniasta. Zazdroszczą po prostu. Poszłam raz babcię w szpitalu odwiedzić i był zlot ciotek, co któraś wchodziła to grubasie i grubasie, aż się jakaś chora na sali obruszyła, czego one chcą ode można do ciężarnej w ten sposób mówić???!!! Agnieszka cóż zrobić na głupotę ludzką!!1 tylko się uodpornić albo syczeć jak wielbłądzica Melby ;) ja mojej siostrze powtarzałam, że wygląda grubo, ale przynajmniej ma powód, bo jest w ciąży - natomiast te co tak mówią zazwyczaj same są grube - a im to nie przejdzie po paru miesiącach :D Odpowiedz mnie macaja po brzuchu, ale jakoś sie uodporniłam i myślę sobie , a niech tam jak chca sobie pogłaskać to niech głaszczą (nie obcy bynajmniej), niektórzy pytaja czy mogą, inni nie pytają, ale cóż duzo im tego głaskania nie pozostało lol (oczywiście pisząc to mam na myśli znajomych, nie spotkałam sie jeszcze z żadnym obcym, który chciałby "mnie pomacać") Odpowiedz Melba napisał(a): A swoją drogą polecam ciekway watek na ten temat: Czego nie mówić / nie robić kobiecie w ciąży :) Niezły ubaw, ale do myślenia daje Watek po prostu super! Najbardziej mi sie podoba riposta na macanie brzucha :D Uwaga! ZARAZLIWE! PRZENOSI SIE PRZEZ DOTYK!!! Odpowiedz Melba - spać nie możesz? :) Czytałam ten wątek na gazecie - niektóre teksty w życiu nie przyszłyby mi do głowy... Odpowiedz Agnieszko przeciez to takie slodkie przekomazanie i napewno nie jest objawem zadzrosci. Poprostu ciesza sie ze masz brzuszek :) Ja do mojej siostry tez tak czasem mowilam i jakos sie nie obrazala. Przeciez po ciazy znow bedziesz wygladac pieknie i szczuplo. Odpowiedz To ja mam inny problem. Wiecie jak mnie wita moja rodzinka? "CZeść grubasie!!!!" A słowo daję, ze dużo nie utyłam. Cholera mnie bierze, bo zamiast wsparci, to człowiek takich obelg musi wysłuchiwać... Ale moja rodzinka taka jest wredniasta. Zazdroszczą po prostu. Poszłam raz babcię w szpitalu odwiedzić i był zlot ciotek, co któraś wchodziła to grubasie i grubasie, aż się jakaś chora na sali obruszyła, czego one chcą ode można do ciężarnej w ten sposób mówić???!!! Odpowiedz Na szczęście obyło się bez macania... No chyba, że komuś sama proponowałam, żeby poczuł jak mała kopie :) Ale to inna sprawa - taki przywilej ma tylko rodzina i tylko wtedy, gdy sama to zaproponuję... Odpowiedz
kolezanka daje mi sie macac